Nie powiem, bardzo cieszyłam się na ten projekt, ale póki co jest najbardziej problematyczny i wielokrotnie przeszło mi przez myśl, żeby zrezygnować, ale chyba nie byłabym sobą ;)
Tak więc mimo wielu przeszkód udało się zacząć i zobaczymy jak będzie dalej :)
Na samym początku miałam duży problem, żeby coś znaleźć, ponieważ w naszym zbiorze książek były tylko książki o zwierzętach, natomiast totalny brak bajek o Australii, ale na szczęście z pomocą przyszedł internet, ponieważ tu znalazłam pierwszą legendę niby krótka, ale jakiś początek był. Później jak udało mi się ogarnąć choć trochę bałagan poprzeprowadzkowy udaliśmy się z chłopakami na poszukiwania nowej biblioteki i to okazał się strzał w dziesiątkę ( a przynajmniej tak mi się wydawało ), bo do domu wróciliśmy z kilkoma książeczkami :)
W trybie "pilnym" zaczęliśmy czytać nasze zdobycze i tu okazało się, że za każdym razem jak tylko zaczynałam to chłopcy mieli tysiące pilnych rzeczy do zrobienia ;) i znowu byłam w kropce.
Po przemyśleniu sprawy zaczęliśmy z innej strony niż było w pierwotnym planie i tu z pomocą przyszły inne mamy biorące udział w projekcie, bo podsunęły propozycję książki.
Po lekturze, której okazało się, że w tej Australii to najfajniejsze są zwierzęta :)
Skoro zwierzęta to pobawiliśmy się w biologów i postanowiliśmy odkryć te wszystkie wspaniałe zwierzęta zamieszkujące Australię.
Zaczęliśmy od przygotowania mapy Australii i Oceanii.
Później chłopcy dostali mapę naszej domowej Australii na której były zaznaczone miejsca, w których można spotkać niezwykłe zwierzęta.
Tak zaopatrzeni udaliśmy się na wyprawę naukową.
Jak tylko udało nam się jakieś zwierzątko odnaleźć to z naszych mądrych książek staraliśmy sie o nim dowiedzieć jak najwięcej, a później umieszczaliśmy je na naszej wcześniej przygotowanej mapie.
Zabawa trwała cały dzień i spodobała się do takiego stopnia, że następnego dnia rano usłyszałam pytanie co dzisiaj będziemy odkrywać :) i wtedy to wpadłam na pomysł, że w ten sam sposób przyswoimy więcej informacji o Australii :)
I tak przygotowałam następną mapę domowej Australii, tylko zamiast zwierząt odrywaliśmy ciekawostki oraz zapoznawaliśmy się fragmentami legend i tym razem już nic innego nie było ciekawsze :)
P.S. Zdjęcia obiecuje dodać jak tylko odnajdzie się czytnik kart, bo nie mogę ich przerzucić na komputer.
A między czasie zapraszam do innych mam biorących udział w projekcie.
O my już też mamy atlasy.
OdpowiedzUsuńMamuśka24