wtorek, 12 listopada 2013

To może coś zburzymy

Taran, bądź dźwig z kulą do burzenia. Właśnie to w ostatnim czasie jest jedną z lepszych zbaw u nas. A zaczęło się od spaceru i chęci kupna nowej malowanki dla Złośnika.
Jak dotarliśmy do sklepu i przejrzeliśmy malowanki pod kontekstem szukania traktorów pani sprzedawczyni podrzuciła nam naklejankę z różnymi pojazdami, a jak Złośnik ją zobaczył to już nie chciał oddać. I tak staliśmy się właścicielami książeczki od której wszystko się zaczęło :)
Po powrocie do domu wzięliśmy się za robotę i do póki wszystkie naklejki nie były na miejscu nie odeszliśmy od książeczki. I jakoś tak się stało, że ten taran było prawie na końcu i mocno zaintrygował Złośnika, więc mama wzięła komputer i zobaczyliśmy co ten taran robi, a po filmiku wzięła mama dwie sznurówki i folie aluminiową i zrobiła dwa tarany :)


I natychmiast przypadły do gustu obu chłopakom:)


wieliśmy na początku kartki papieru, które robiły nam za domki, które trzeba było zburzyć/przewrócić. I to burzenie sprawiało wiele radości, więc robiliśmy to w kółku i w kółko.

 
A później poustawialiśmy jeszcze inne przedmioty, które również trzeba było próbować burzyć/przewrócić.


I ta zabawa co rusz do nas powraca jak tylko taran napatoczy się pod rękę:)


P.S. Nasz taran okazał się również dobrą zabawką dla kotów:)

3 komentarze:

  1. Dobre! A dzieci mają szansę coś zrzucić jak koty są w pobliżu? Bo mój pies byłby szybszy :) Fajny pomysł. Muszę spróbować z moim małym burzycielem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas kot jest tylko gościnnie :) bo to kot sąsiadów, ale najwyraźniej lubi jak chłopaki go ganiają, bo często wpada :)

      Usuń
  2. My też musimy obowiązkowo spróbować;) Zapalenie oskrzeli wita, syn w domu, trzeba zajęć by nie zwariował (i domu do góry nogami nie wywrócił;))

    OdpowiedzUsuń