Dzisiaj mamy do zaproponowania zabawę w odgadywanie zapachów owoców.
Zaczęliśmy od pojechania do sklepu po potrzebne produkty - owoce.
Złośnik mógł wybrać dowolne owoce co sprawiło mu wielką przyjemność. Po powrocie zrobiliśmy zdjęcia naszym owocom i wykonaliśmy karty ze zdjęciem i nazwą, tak by trochę urozmaici i by Złośnik zapoznał się z nazwami.
Karty przygotowaliśmy w dwóch wersjach jedne całościowe, czyli obrazek i nazwa złączone, a drugie wszystko ze sobą porozdzielane.
I zanim przeszliśmy do głównego zadania trochę pobawiliśmy się w dopasowywanie. Najpierw zdjęcie do zdjęcia, co Złośnikowi nie sprawiło żadnego problemu.
Następnie trochę sprawę utrudniliśmy i próbowaliśmy dopasować napisy. To okazało się trochę trudne, ale przy pomocy małych podpowiedzi Złośnik sobie i z tym zadaniem poradził.
Jak uporaliśmy się z tymi dwoma zadaniami, czas było przejść do zadania głównego, którego powodzenia się mama obawiała bo od początku tygodnia dopadł nas mały katar.
Przygotowaliśmy dwie tacki na jednej znalazły się owoce, natomiast na drugiej pojemniczki z watą nasączoną zapachem owoców.
Celem zadania było dopasować zapachy z pojemniczków do owoców.
I nie powiem Złośnik mnie zaskoczył, bo po zapachu zaczął nazywać od razu owoce, co sądziłam, że może być trochę przy trudne.
Oczywiście, owoce również były dopasowywane do pojemniczków.
I można powiedzieć, że zadanie zostało wykonane na 200% mino, że z niektórymi zapachami były drobne kłopoty, ale trzeba przyznać, że sama miałam drobny problem przy braku kataru.
Jak już ze Złośnikiem skończyliśmy to Szkudnik postanowił pobawić się na swój sposób i zaczął przekładać waciki z kubeczka do kubeczek niesamowicie się przy tym ciesząc :)
Zapachów co prawda nie chciał rozpoznawać, ale zafascynowała go struktura owoców, a najbardziej ananasa.
Więc prócz węchu poćwiczyliśmy jeszcze parę innych zmysłów :)
A na sam koniec wyszła nam pyszna kolacja :)
Fajne te karty, weź mi podeślij :)
OdpowiedzUsuńBuziaki dla chłopaków
Świetna współpraca. Czuje się zaangażowanie :)
OdpowiedzUsuń